sobota, 18 lutego 2017

COŚ NA PROGU NUMER 1/2012

Tytuł: Coś na progu 1/2012
Autor: różni autorzy
Wydawca: Dobre Historie
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 64
Cena okładkowa: 8,90 zł

Pierwszy z dziesięciu wydanych do chwili obecnej numerów magazynu Coś na progu. A właściwie dziewięciu, bo ostatnie funkcjonuje już pod skróconą nazwą Coś i jego ogólnodostępną wersję przygotowano jako plik PDF bądź MOBI/EPUB (na czytniki). Na papierowej położyli swe łapy tylko wybrańcy. Sam posiadam tylko dwa pierwsze numery, jednak pozostałe wylicytowałem wczoraj za 15,50 zł na Allegro, więc o ile sprzedający mi je wyślę, będę posiadał komplet. 

Do rzeczy. Pierwszy numer kosztował 8,90 zł i mieścił się na 64 stronach (plus okładka). Temat główny to H. P. Lovecraft i jego wpływ na kulturę popularną. Jak dla mnie bomba, zwłaszcza że piszą S. T. Joshi (największy badacz pisarstwa i życia HPL-a) i Mateusz Kopacz (tłumacz mi.in. biografii Lovecrafta). Ten drugi w swoim artykule zapowiada niejako wydany później nakładem SQN zbiór listów i esejów Samotnika z Providence, którą to książkę powinien mieć na półce każdy szanujący się fanatyk Howarda. Na deser wiersz bohatera numeru zatytułowany "Prastary szlak". Za głupi jestem na poezję, ale przeczytać przeczytałem. 

Bardzo ciekawie jest w opowiadaniach, bo oba zaskakująco przypadły mi do gustu. Edward Lee i jego "Makak" to przyzwoicie skrojona historia o specyficznej metodzie przemycania narkotyków, a przy okazji przedsmak tego, czego można oczekiwać po ekstremalnym horrorze. Kilka partii tekstu jest autentycznie obrzydliwa. Inny rodzaj grozy prezentuje klasyk Stefan Grabiński, który w "Engramach Szatery" stawia przede wszystkim na nastrój i nie epatuje przemocą (choć po jednej scenie - tej z głową - trochę się skrzywiłem). Ze względu na używany przez Grabińskiego język opowiadanie czyta się odrobinę topornie, ale nie zniechęcajcie się, bo to naprawdę ciekawa historia jest. Czuć w niej trochę poznanego przeze mnie niedawno Bensona, bo i u niego mieliśmy do czynienia z odbijającymi się echami gwałtownych śmierci. 
Zaciekawił mnie też materiał przybliżający temat bizzaro fiction. Aż by się chciało, by kilka wymienionych tam książek zostało wydanych w naszym kraju, zwłaszcza ze spolszczonymi tytułami ;) 

Naprawdę niezły magazyn ten Coś na progu. Niewielki format, kiepski papier (pulpowe pisma, no wiecie), sporo (nie)przyjemnej w odbiorze treści. Właściwie tylko dwa czy trzy artykuły mniej lub bardziej mnie wynudziły, wszystko inne pożarłem bez popitki.

WERDYKT: WARTO!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz